Pogryzioną przez psa listonoszkę odesłano bez udzielenia pomocy?


Pani Joanna jest listonoszem, pod koniec kwietnia w czasie pracy została ugryziona przez psa, z krwawią raną, która wymagała opatrzenia udała się do najbliższej przychodni. Jak twierdzi poszkodowana, tam nie udzielono jej pomocy. Do zdarzenia doszło w Mieszkowicach. 

- Pani w rejestracji odmówiła mi pomocy, każąc jechać jej do rodzinnego lekarza, do Morynia. Odesłana z kwitkiem, szukając pomocy, z krwawiącą raną poszłam do innej Przychodni Rodzinnej (...). Pełniąca dyżur pielęgniarka – Ewa - zaopiekowała się mną dezynfekując i opatrując ranę, a także poinformowała, jak należy postępować w przypadku ugryzień przez psa lub kota - czytamy w liście przesłanym do naszej redakcji. 

Skontaktowaliśmy się z przychodnią wskazaną przez Panią Joannę, lekarka, która rozmawiała z naszym dziennikarzem stwierdziła, że takiej pacjentki nie było, podobnie jak całej sytuacji.

- Rozumiemy zasady funkcjonowania NFZ, choć nie zawsze są jasne, ale przy okazji tej sytuacji na usta ciśnie nam się jedno pytanie. Czy przy nagłych wypadkach, takich jak ten, nie można zrobić małego odstępstwa od reguły i pomóc? Czy kodeks etyki zawodowej pielęgniarek pozwala im na taką znieczulicę? Jedno jest pewne. W naszym kraju żeby chorować, to trzeba mieć zdrowie - dodaje Pani Joanna.
Redakcja

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza