Gorąco wokół szpitala w Dębnie. Pacjenci przedstawiają przerażające historie


Coraz większe emocje wokół Szpitala Powiatowego w Dębnie. Placówka od dłuższego czasu nie cieszyła się dużym uznaniem wśród pacjentów. Coraz więcej negatywnych opinii o szpitalu krąży w internecie. 

Problemy w ostatnich dniach nagłośnił  Andrzej Sobieski za pośrednictwem portalu społecznościowego. Pod jego postem pojawiło się wiele negatywnych  komentarzy oraz z prośby pacjentów i mieszkańców. 

- Dziś problem szpitala podjąłem ze Starostą Powiatu Myśliborskiego oraz Burmistrzem Dębna jako właścicielami szpitala w Dębnie. Przedstawiłem im sytuację, jaka tam panuje oraz sprawy, jakie opisują nasi mieszkańcy licząc, że nie pozostaną bierni wobec tych wydarzeń, zapoznają się z problemem i odpowiednio na niego zareagują. Prezes nie znalazł dla mnie czasu. Z obu stron usłyszałem głębokie zaniepokojenie oraz zapewnienie, że zgłębią temat dokładnie i podejmą odpowiednie kroki. Czekamy więc na rozwój wydarzeń i szybkie działania z ich strony, by zakończyć panujące tam praktyki i zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości chroniąc tym naszych mieszkańców — pisze Sobieski. 


W sieci pojawiło się sporo komentarzy osób, które publikują treści pod własnym imieniem i nazwiskiem - (...) W tamtym roku w styczniu również został popełniony błąd medyczny w diagnozie w tym szpitalu. Prawdopodobnie są to te same osoby. Cudem uniknąłem teleportacji na tamten świat — pisze jeden z internautów, inny dodaje — Też mogę opisać jak lekarz kazał mi się z mamą pożegnać ze zostały godziny, zabrałam mamę do domu, żyła jeszcze prawie dwa lata, międzyczasie było, że musiała do szpitala, żebym zaraz z bratem nie jechała to leżałaby biedna na kozetce bez niczego, trzęsła się z zimna, a personel miał to w dupie, sama leżałam w Dębnie na wewnętrznym oj dużo razy, wiele widziałam i mówiłam co się dzieje, dużo można by opisywać, ale taka prawda, starszych ludzi lepiej tam nie oddawać, bo będą spać i spać.
Redakcja

49 Komentarze

  1. A wszyscy dziwili się, że pacjeńci z Chojny nie chcą byc tam wożeni. Bo jakiś imbecyl wymyślił sobie ratowanie trupa i na siłę uszczęśliwiano pacjentów. Nawet jak zawieźli tam kogoś, to uciekał stamtąď tak szybko jak mógł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie ktoś o tym miejscu napisał. Uwierzcie także mi, że cuda tam się dzieją. To, że w markecie ktoś nas zlekceważy czy kogoś nie będzie do obsługą i to jak wczasy w Grecji a w Syrii, porównując szpital z Dębna. Sam niestety przekonałem się na bliskiej osobie jak tam obchodzi sie bezpośrednio z pacjentem. Jak jest to starsza osoba, to potrafią nawet w nocy przywiązać do łóżka. Od lat panuje fatalna opinia i kompletnie nic się nie zmieniło. Ciężko napisać kto jest winny tej opinii. Ale naprawdę nie polecamy z rodziną. Już lepiej dużo mniejszy szpital w Gryfinie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szpital tragedia.. Starsze osoby faszerują lekami byle by spały i były otumanione...
    Jechałam do babci do szpitala a tu telefon że babcie wiozą do domu... Jie wiadomo dlaczego tak nagle przywieźli ja na dworze zimno a ona biedna w samej koszuli nocej.. Kretyni omijać szerokim łukiem ten szpital.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam złe doświadczenia że szpitalem w Dębnie, zmarł tam niedawno mój tato. Oczywiście pogotowie wiozło do najbliższego, chociaż prosiliśmy o Gryfino, a jak już tam trafił, to ordynator nie pozwolił nam przewieźć taty do innego szpitala, bo powiedział, że nie daje gwarancji, że przetrzyma drogę (choć nie było aż tak źle), karetki nie chciał dać, chociaż wiedział, że sami nic nie będą robić, bo nie robili, tylko czekali na śmierć, a sami nie chcieliśmy brać odpowiedzialności jak tak powiedział. Jak przyjeżdżaliśmy, to o wszystko trzeba było się prosić, nawet o tlen, bo nie chcieli dać, choć tata miał duże trudności z oddychaniem. Nie oddawajcie tam swoich bliskich, nawet jak byście mieli na ryzyko sami wieźć gdzieś indziej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ponad 30 lat temu chodziłam do liceum medycznego w Dębnie i miałam praktyki w szpitalu, od tamtego czasu na internie nic się nie zmieniło, już wtedy tam była geriatria, przewaga osób starszych, które czekały na śmierć. To było bardzo smutne, przykre i nie do pojęcia dla nas młodych, startujących w zawodzie pielęgniarki i do tej pory nic się nie zmieniło.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pracuję w domu pomocy społecznej, też mieliśmy kilka przypadków niekompetencji pracowników szpitala w Dębnie. O śmierci jednego z podopiecznych dowiedzieliśmy się po tygodniu, drugiego po kilku dniach, kiedy sami zadzwoniliśmy (nie bardzo chcą nam pracownikom udzielać informacji, bo nie jesteśmy rodziną), a w trzecim przypadku rodzina zgłosiła sprawę do prokuratury, kiedy pacjentka zmarła w dziwnych okolicznościach i postępowanie cały czas trwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się z Pania. Moja znajoma tam leżala na sali z jedna starsza Pania, ktora zmarla po paru dniach. Jakis lekarz przyszedl, przykryl ja przescieradłem i moja znajoma leżala caly dzien z "trupem" dopiero jak przypomniala lekarzom, ze ta kobieta nie zyje to ja zabrali.

      Usuń
    2. Jak można słuchać takich opowieści Z nieboszczykiem caly dzień, gratuluję znajomej fantazji

      Usuń
    3. Cały dzień z nieboszczykiem na sali ,to dopiero znajoma z fantazją

      Usuń
    4. oczywiście ,że tak jest ! jak nie byliście w szpitalu to nie komentujcie!
      ludzie po śmierci leżą czasem kilka godzin na sali

      Usuń
  7. Masakraaaaa na oddziale dziecięcym !!!!!!
    Dziecko trafia z bólem brzucha. A lekarz stawia diagnozę ZAPALENIE PŁUC !!!!!!I LEŻYMY 7 dni. Wszyscy na oddziale dziecięcym kogo nie zapytałam to Zapalenie płuc. Jeszcze w dodatku dyżury ma lekarz, który sam wymaga opieki ledwo łazi po oddziale, gada nie do rzeczy....brak słów. Nie życzę nikomu tam POBYTU MASAKRA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również leżałam z córką lat 5 na oddziale dziecięcym i oczywiście co? Zapalenie płuc. Leżałyśmy 5 dni na samych inhalacjach i wypis do domu kiedy to mała zaczęła gorączkowac. Oni wypis do domu w stanie dobrym i proszę się nie martwić jest już ok. W ten sam dzień pojechałam prywatnie do pediatry do Gorzowa stwierdził bardzo silne zapalenie płuc że zmianami pęcherzykowatymi. Powiedział mi żebym ten szpital omijała z daleka i zapomniała że istnieje. 5 dni leżenia bez sensu i wypis gorzej z chora niz przyszłam. Katastrofa naprawdę. Omijac szerokim łukiem ten szpital.

      Usuń
  8. Najgorsze jest to ,że są w tym szpitalu również osoby przyzwoite jeśli chodzi o personel ale cała negatywna opinia im też się udzieli.

    OdpowiedzUsuń
  9. A rejestracja to jakas porazka.. znajomy z polamana noga w trzech miejscach z przemieszczeniem a plotkujace i smiejace sie panie z oburzeniem stwierdzaja ze trzeba czekac! Syf smrod i brak slow

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z opinią poprzednika, że nie cały personel powinien dostać opinię negatywną, jestem pacjentką por. K w szpitalu i 2 razy leżałam na tam na ginekologii i miałam wykonywany zabieg operacyjny i tam pod każdym względem człowiek się czuje jakby był w innym szpitalu, a nie w innym budynku i to nie tylko moja opinia. Również na wewnętrznym pracują dobrzy ludzie. Tam trzeba by było zmienić ordynatora na takiego, który by nie "olewał" pacjentów, nie krył zaniedbań swoich podwładnych i dawał sam właściwy przykład, bo jak mówią, kiedy kapitan nie domaga to statek tonie, czy coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Szpital to porażka. Byłam oferowana tam dwukrotnie,ponieważ pierwsza operacja się nie udała. Do tej pory odczuwam skutki czyjegoś błędu chociaż minęły 3 lata.

    OdpowiedzUsuń
  12. Byłam jako nastolatka na oddziale dziecięcym w Dębnie. Przywieźli mnie z omdleniem, drgawkami i ogólnym osłabieniem. Mimo że po kilku godzinach poczułam się idealnie, przez tydzień leczyli mnie na zatoki,których w życiu nie miałam. Paranoja ��

    OdpowiedzUsuń
  13. O proszę na zatoki Panią leczyli������
    Teraz to notorycznie wszyscy mają ZAPALENIE PŁUC. ZAMKNĄĆ SYF I PO PROBLEMIE

    OdpowiedzUsuń
  14. Proponuję dobry spych i zakończymy tą wykańczanie

    OdpowiedzUsuń
  15. Powinno być tylko prosektorium bo i tak z tego szpitala się nie wychodzi z tego co wiem

    OdpowiedzUsuń
  16. To prawda. Moja babacia leżała tam pare dni. Zrobili badania i stwierdzili, ze trzeba wyciac woreczek zolciowy, glodzili ja przed operacja, nic nie powiedzieli co beda robic, a gdy przyszedl dzien operacji i powiedzieli babci, ze beda wycinac woreczek zolciowy, a babcia mowi, ze miala wycinany 2 lata temu. Hahaha... Nie wiem jak oni tam ludzi lecza i badaja

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdy karetka zawiozła w nocy moją babcię do Dębna, z dusznościami, następdnego dnia lekarz powiedział, ze babcia nie przeżyje trzech dni. Babcia nie dostawała odpowiedniej ilości leków. I tak też się stało, odeszla po trzech dniach. Brak cierpliwości do chorych i cierpiących ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  18. Pół roku temu byłam na oddziale dziecięcym z 8 miesięcznym dzieckiem (zapalenie krtani). Po opiniach jakie słyszałam, strasznie bałam sie tam jechać..
    Na oddział trafiliśmy w nocy i uwierzcie mi, że wszystko było w jak najlepszym porzadku. Fakt, dziecko osluchiwal lekarz, który miałam wrażenie, że niedosłyszy, ale trafnie postawił diagnozę i zostaliśmy wyleczeni i po kilku dniach szczęśliwie wróciliśmy do domu. Opiekę mielismy bardzo dobrą, co chwile ktoś przychodził i sprawdzał jak dziecko się czuje, także po paru godzinach strach minął. Fakt, warunki są okropne i ciężko jest tam przebywać matce z chorym dzieckim... :(

    OdpowiedzUsuń
  19. Osobiście uważam że oddział wewnętrzny to porażka to jak są tam taktowani ludzie starsi to horror. Do dziś żałuję tego że pozwoliłam na to by mój tato tam się, znalazł(być może dziś by żył) a tak ostatnie tygodnie życia spędził w.....!!!!! PERSONEL TRAGEDIA KIEDY PRZYJECHALIŚMY OJCIEC LEŻAŁ BRUDNY SMIERDZACY ZANIEDBANY A PANIE TWIERDZIŁY ŻE NIEDAWNO BYŁ KĄPANY!!! Dopiero po na robieniu szumu i straszeniu telewizja sytuacjia się poprawiła o ojca zaczęto dbać a my codziennie jeździliśmy z czystymi piżama i i niezbędnymi zeczami pilnując by miał godne warunki. Ponadto był wiązany do łóżka bez poprzedniego zabezpieczenia nadgarstków choćby bandażem miał przez to siniaki i otarcia biedny niemogąc mówić pokazywał na migi że boli że to one mu tak robią. (ordynator po skardze na całą sytuacjie twierdził ze tak muszą że to dla jego dobra) serce krajało się niemiałam na to patrzeć łzy cisnęły się do oczu mimo wszystko niepozwolili zmienić szpitala wywalczyłam tylko tyle że nadgarstki były oslaniane a wiązania za pomocom bandaż a nie pasa ktury kiedyś ujrzałam na parapecie w sali ojca (a niby nie używają pasów) niestety nasza historia zakończyła się śmiercią taty a ja do dziś żałuję podjętej decyzji o tym że, pozwoliłam by był w tym szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Brak słów..Mamie dwa razy podlanczali "pusta"butle z tlenem i gdybyśmy nie byli przy niej tak by zmarła.... dodam ,iż leżała na intensywnej terapii sala na przeciw pielęgniarek, aby mieli ja na oku...oczywiście mama nie miała nawet siły podnieść butelki wody (musiała dużo pić po radioterapiach..-mówiła,że wysycha od środka ,więc woda było jej najważniejszym źródłem życia.. ),więc wychodząc o21do domu wpadliśmy jej malutka butelkę wody z dziobkiem na łóżku przy jej dłoni..pod łóżkiem stały duże butelki wody z których miały pielęgniarki jej uzupełniać mała podręczna...wchodzac następnego dnia widzę mamę przerażona zaplakana a butelki przywrócone...okazało się że dzwonka już sięgnąć nie mogła wypiłaś swoją buteleczkę po czym chciała sięgnąć po dużą-bo oczywiście gdy poprosiła pielęgniarkę o napełnianie małej-ta odburknela ,że nie ma więcej swojej wody i poszła.... mija 5lat a ten koszmar ten jej wzrok płacz i ostatni tam oddech wciąż mam przed oczami ...Leżała sama na sali,Pani dr.P. stwierdziła że to ostatnie godziny dni mamy ,ale nie pozwala byśmy byli w sali bo to jest intensywna i ma "świetna "opieka....oczywiście gdy tylko znikala z zasięgu wzroku przemondrzala lekarka ,wchodzilismy i czytaliśmy przy mamie..W ciszy siedzieliśmy i wyczekiwalismy na kolejny oddech..robiliśmy zmiany,ponieważ po akcji z wodą z pustymi butami tlenu postanowiliśmy, że nie możemy jej opuścić...Co przychodzilismy to krzesła pozabierane z sali..To widząc, że jednak siedzimy na podłodze na mamy łóżku pielęgniarka przyszła zgasila światło..Na prośbę rezygnacji już z cewnika(zaoferowalismy ,że sami kupimy pampersy i sami będziemy mamę przebierali) usłyszeliśmy, że w żadnym wypadku i że jak ja boli to tak ma być..- Gdzie mama miała uczulenie na to akurat tworzywo (nie ZNAM fachowych okreslen)i to wlasnie zgloszone bylo ...ZNIECZULICA AZ ŻAL...itd itp..To były najgorsze trzy dni jej ostatnich dni...ostatniego dnia podczas wizyty lekarskiej (oczywiście tej samej P.dr) wyprosila nas lekarka z sali zapytała mam w jak się czuje...Nie osuchiwala ...,aparatura włączona ale wszytko poodklejane z mamy ciała ...,tylko jedynie maseczka z tlenem na buzi i ten mamy błagajacy wzrok ...po Obchodzie widzimy ,że coś nie tak,że kręci się wierci,że coraz gorzej i coraz plytsze są jej oddechy..po chwili patrzę a mamie wyszedł cewnik i biedna siedziala w mokrym łóżku...robiąc awanturę lekarce, że prosilismy że sami zakupimy te pampersy itp że dlaczego ostatnie chwile ma cierpieć to stwierdziła że możemy u mamy być tylko na zmianę po 30minut że przecież była na Obchodzie i było wszystko ok (gdzie przez szybę drzwi widać było, że nawet palcem mamy nie dotklenala )... Po śmierci chciałam nagłośnić sprawę ale jak każdy w Dębnie bo ja się że będę musiała skorzystać z leczenia szpitalnego i odbije się to na mnie...mam nadzieję że wreszcie ktoś się za nią weźmie...

    OdpowiedzUsuń
  21. Pod koniec tego roku w szpitalu zmarł mój ojciec. Miał problemy między innymi z odksztuszaniem wydzieliny, sanitariusz dwa razy twierdził że ojciec ma coś na płucach, co zaprzeczył lekarz, przyniosłam swój inchalator za zgodą jednego z lekarzy . Kiedy po godzinie od przyniesienia inchalatora poprosiłam o osłuchanie płuc Ojcu,dowiedziałam się od drugiego z lekarzy że przecież robimy mu inchalacje ICH INCHALATOREM ,na pytanie od kiedy usłyszałam ,,od jakiegoś czasu'' Kiedy stwiedziłam ,że inchalator jest mój zrobiła się afera i od tego momentu lekarz stwierdził że pacjent nie może mieć inchalacji. Ojca po kilku dnich w końcu osłuchano -woda w płucach. Po zabiegu odsysania wody z płuc -Wieczorem tego samego dnia zmarł.

    OdpowiedzUsuń
  22. Witam. Również nie polecam szpitala. Kilka miesięcy temu trafiłam tam po ciężkim wypadku ( rany szarpane I kasane twarzy po pogryzieniu przez psa) lekarz chirurg który miał mnie operować ewidentnie wybudzony byl ze snu I nie chciał się podjąć szycia mówiąc że niewiele będzie mógł zrobić gdyz za godzinę kończy zmianę I że trzeba czekać na drugiego lekarza. Dostałam tylko leki przeciwbólowe i miałam tak leżeć do czasu aż przyjdzie lekarz zmiennik. Dzięki Bogu rodzina zabrała mnie z tego szpitala I po kilkugodzinnej operacji ktora przeprowadzil chirurg plastyk w Gryficach twarz została uratowana:) serdecznie polecam chirurgie plastyczna w Gryficach. Profesjonalizm i podejście do pacjenta na najwyższym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
  23. No i oczywiście zakład pogrzebowy na wprost bramy. Przypadek? Podejrzewam że chyba nie...
    Najgorsze jest to że ci co najlepiej wiedzieli co wyprawia ordynator K.i reszta lekarzy już nie żyją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakład pogrzebowy oczywiscie że jest i to od ponad dwudziestu lat przypadek?kościół za płotem i cmentarz to też przypadek?? Podejrzewam że nie hahaha ludzie ogarnijcie się...

      Usuń
  24. Lekko nie mają ci z izby przyjęc. Lekarze dyżurni nie reagują na wezwania do pacjeta, ktióry czeka po kilka godzin aż łaskawie któryś zejdzie . Cala zlośc oczekujacych odbija się na nich ,poza tym są szykanowani i obrażani przez szanownych ,,kulturalnych"i wyksztalconych wydawaloby sie lekarzy. A dyrekcja i ordynator nie reaguje. Jeden wielki mlyn w tym szpitalu. Nie bedzie żalu jak go zakmkną.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ordynator wstyd porażka opryskliwy nieprzyjemny ciągle tylko *PROSZĘ SZYKOWAĆ SIĘ NA NAJGORSZE TO JUŻ OSTATNIE DNI GODZINY * jedynie dr Sebastian człowiek z którym można było porozmawiać czegoś się dowiedzieć

    OdpowiedzUsuń
  26. oczywiscie popieram wszystkie komentarze poniewaz sa prawdziwe tu jest wykanczalnia pacjent jest traktowany zle przez lekarzy ale i pielegniarki a pani doktor p... to ma odzywki ... ona jest dla ludzi chorych niby jest lekarzem a nie umie odczytac wynikow chodzi po oddziale jakby byla na jakims wybiegu chyba pomylila zawody za co jej placa tam jest masakra ordynator nie reaguje siedza w pokoju lekarskim iogladaja telewizje a pacjetom daja leki nasenne tak sie leczy w szpitalu w debnie prywatne praktyki na sprzecie szpitalnym rtg robia ludzie nie majacy wyksztalcenia elektroradiologicznego chocby kierownik jest poligrafemna robi rtg masakra jeszcze mozna to wszystko mnozyc nie daj bozw chorowac w debnie bo lecza nas ludzie bez wyksztalcenia medycznego kto do tego dopuscil.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni nie oglądają telewizji tylko się bzykają.

      Usuń
  27. Ja byłem parę razy z dzieckiem i jestem bardzo zadowolony!

    OdpowiedzUsuń
  28. Ginekologia super im należy się wielki szacun dbają o pacjenta i czujesz się naprawdę dobrze i bezpiecznie. Reszta to dno wykanczalnia. Dziecka z dopłatą tam nie położę więcej zero jakiej kolwiek sentymentu pielęgniarka w żyłach igłą wierzga jakby na szydełku robiła nie patrzy na nic drugą trzyma dziecko ze łzami w oczach makabra tam jest nawet termometr miałam z domu bo dziecko nie miało mierzonej temperatury o osłonę trzeba się prosić by dostało na żołądek za żadne skarby nigdy nie zgodzę się na zostawienie bliskiej osoby w tym szpitalu. Tam jedynie ginekologia powinna zostać A od dzieci jedyny kompetentny lekarz to dr.Mo. reszcie dziękuje za nerwy stres

    OdpowiedzUsuń
  29. Rok temu byłam pacjentką oddziału ginekologicznego naprawdę serdecznie polecam personel bardzo pomocny super podejście do pacięta panie pielęgniarki naprawdę potrafią podnieść na duchu a co do oddziału wewnętrznego to lepiej ugryźć się w język niż się wypowiadać na ten temat

    OdpowiedzUsuń
  30. Ile ludzi jeszcze tam musi umrzeć żeby zamknęli ten syf!

    OdpowiedzUsuń
  31. Również nie polecam. Oddział wewnętrzny powinien być zamknięty, albo powinna się zająć nim prokuratura. Moja mama kilkakrotnie była ich stałą pacjentką... Nie mam sił pisać ale czytając komentarze wyżej przyłączam się że swoją opinią i mam nadzieję, że ktoś w końcu się weźmie za ludzkie traktowanie chorego człowieka... Mama wypisana w stanie (dobrym) wedle szpitala w Dębnie w piątek, sobota trafiamy do innego szpitala stan mamy ciężki... Lekarz pyta jak wczoraj zdrowa, a dzisiaj chora, serce powiększone, nasilone duszności, niedotlenienie mózgu, nie wiem czy czasem nie spowodowane środkami psychotropowymi bo odbierając ją w piątek z Debna była otumaniona. Pytając Panią doktor, która miała dyżur o leki, zaprzeczyla że mama nic nie dostała takiego��My swoje wiemy. Nie polecam uważajcie i zróbcie coś z tą umieralnią. Mama zmarła 25.12 i nie mogę sobie wybaczyć, że nie zasłużyła na lepszy oddział ������

    OdpowiedzUsuń
  32. Ojca mojego leczyli miesiąc 2razy byłem światkiem jak 2 lekarzy poklepalo po brzuchu i powidzieli że będzie żył i do domu za 3 razem wezwałem pogotowie zabrali go do Dębna po tygodniu już walczył o życie pękło jelito ale był tylko na kroplówkach przez tydzień bo nie wiedzieli co dolega jak zadzwonili żebym przyjechał się pożegnać jak zaszlem do ordynatora to siedział na fejsie i mi muwi że ktoś mu włonczyl paranoja zamknąć ten syf

    OdpowiedzUsuń
  33. Zostałam skierowana do szpitala e trybie nagłym parę dni przed planowaną cesarska z powodu wysokiego cisnienia. Cesarska na drugi dzień Pani ordynator spisała sie na medal wszystko szybko bez komplikacji rana szybko się zagoila. Gorzej z pomocą kiedy miałam się podnieść pierwszy raz po operacji pielęgniarka nawet nie chciała mi podać ręki mówiąc że muszę sobie radzić sama....na porodówce jedne kobiety stworzone do tej pracy...inne brak słów...na innych oddzialach...kaplica ...dosłownie też mamy duże doświadczenie w rodzinie...męża tak pokroili podczas wyciecie wyrostka że każdy inny lekarz co ogląda jego brzuch pyta się do jakiego rzeznika trafil...tak ze lepiej uciekać i szukać pomocy gdzie indziej!

    OdpowiedzUsuń
  34. Odnośnie leczenia ludzi starszych, potwierdzam, że faszerują środkami nasennymi. Zapytałam ordynatora, co się dzieje, że mama tak osłabla, on odpowiedział starość, proszę Panią, trzeba być przygotowanym na najgorsze Została wypisana że szpitala , dwóch zieciow, nieśli ją na rekach do domu. Na drugi dzień mama wstała i ożyla, normalnie funkcjonowała, sama jadła , robiła wszystkie codzienne czynności . Po paru latach, ten sam ordynator spotkał mamę w biedronce. Mama zażartowała, że zatrzymał się bo zobaczył ducha

    OdpowiedzUsuń
  35. Wysoka umieralność wynika z tego ,że w większości są to ludzie starzy i schorowani,
    którzy powinni trafić na oddział opieki długoterminowej. Tylko,ze tam nie ma miejsc...A skoro tak źle w tym szpitalu to po co oddajecie KILKAKROTNIE swoich starych rodziców i dziadków do tego szpitala? Dajcie do innego i … oczekujecie cudów. Ponoć z okazji ferii wzrosła liczna starszych pacjentów w szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ... Po co oddajecie?... A dlatego tam trafiają, że jak coś się dzieje, to się wzywa pogotowie, a ono wiezie do najbliższego szpitala, nikt z własnej woli by tam nikogo nie oddał i taka jest prawda.

      Usuń
  36. co maja ferie wspolnego ze wzrostem pacjetow w szpitalu pewnie ktorys z lekarzy to napisal paranoja oczywiscie wioza do szpitala gdy sie cos dzieje a co na dyskoteke maja zawiesc wioza do najblizszego szpitala do debna szkoda tylko ze ma nazwe matki teresy a powinien miec nazwe wykanczalnia wykanczanie lekami nasennymi ktorymi sa faszerowani pacjenci zeby pielegniarki mogly pospac cala nocna zmiane i nie budzily lekarza zrobili sobie prywatny folwark ze szpitala bo ludzi traktuja gorzej niz zwierzeta za smierc zwierzecia dostaje sie wyrok a lekarz jest podjrzany o nieumyslne spowodowanie smierci przeciez w szpitalu w debnie lekarze robia to swiadomie kazdy przyjety pacjent na oddzial po 2 dniach pobytu w szpitalu przestaje samodzielnie egzystowac to z powodu lekow nasenych to chyba o czyms swiadczy a swiadczy o tutejszych lekarzach i o bardzo duzej liczbie zgonow w szpitalu w debnie po to ida pieniadze na oddluzanie szpitala zeby pacjent byl leczony a nie leczony lekami nasennymi lekarza mozna zobaczyc na obchodzie pozniej siedza w gabinecie na fejsie kto do tego dopuscil gdzie jest prezes szpitala za co wszyscy maja placone niestety za nieumyslne spowodowanie smierci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest zawiozłam ojca o siłach do szpitala na wewnętrzny rozmawiał chodził śmiał się po 2 dniach pobytu był nie do poznania a po dłuższym czasie stal się porostu roślinką.W tedy nie myślałam że mogą faszerować go lekami nasennymi

      Usuń
  37. Ja również mam zastrzeżenia co do leczenia w tym szpitalu. Cztery lata temu trafiła tam moja mama która niestety po trzech dniach zmarła, będąc przy niej widziałam co się tam dzieje. Nawet w chwili kiedy byłam pogrążona w żalu podsunęli mi dokument do podpisania że nie będę rościć żadnych praw do szpitala, mało tego chcieli robić sekcje na którą się nie zgodziłam. Kolejne zle wspomnienie to jakieś dwa lata przed śmiercią mamy byłam z synem w szpitalu z kamieniem na nerce miał ok. 9mm dość że nie mogliśmy się dopukac bo wszystko pozamykane to dostał zastrzyk i odesłali nas do domu, przejechałam ponad 40 kl po to by dostał zastrzyk, wiele można by napisać ale mam nadzieję że w koncu zrobi ktoś porządek z tym.

    OdpowiedzUsuń
  38. Szpital straszny 8 lat temu karetka zawiozła tam mojego syna chociaż ciężko oddychał tlen podali na chwilę,bez żadnych badań dowalili leki do kroplówki po których miał zwroty głowy bo niby miał zapalenie płuc RTG zrobili następnego dnia koło 14 podłaczyli cewnik no bo po co zajmować się pacjentem ,lekarz zadzwonił wieczorem i powiedział że syn nie żyje chociaż nic na to nie wskazywało że może umrzeć miał tylko 18 lat. Nigdy więcej nie oddam nikogo do tego szpitala,od tamtej pory jak słyszę Dębno to mnie trzęsie.

    OdpowiedzUsuń
  39. rtg porazka w nocy sa na telefon spia wdomu co to jest dyzur nocny powinien byc w szpitalu i w gabinecie rtg powymyslali sobie wlasne dzialalnosci pieniadze z nfz ida do ich kieszeni kto na to pozwala co to ma byc w panstwowej instytucji antu takie cuda powiat i gmina oddluzaja szpital jak moga a tu uciekaja pieniadze do czyjejs kieszeni nie moze byc jak kiedys wszyscy byli zatrudnieni przez szpital byly dyzury kazdy robil swoje jeszcze czytam w komentarzach ze pracuja w rtg ludzie nie majace uprawnien to juz jest chore czy ktos to kontroluje w tym szpitalu wszystko jest mozliwe nie zdziwi fakt ze pani salowa zrobi rtg a pan z prosektorium usg co jeszcze wyjdzie na jaw a gdzie sa leki dla pacjetow ktore powinni dostawac a w zamian dostaja leki nasenne lub kroplowki z lekiem nasennym tym powinna sie zajac prokuratura poniewaz jasno wynika ze leki sa gdzies uplynniane gdzie jest prezes niemozliwe ze o niczym nie wie a moze ma w tym jakis udzial ludzie zaczynaja mowic o tym glosno niestety ale mowia prawde wiele glow powinno polecien a wlasciwie pociagnac do odpowiedzialnosci karnej za ten mappe show.

    OdpowiedzUsuń
  40. na oddzial wewnetrzny jak sie wchodzi jest smrod w tych czasach kiedy jest dostepnych tyle srodkow czystosci dawniej byl lizol chociaz nie bylo czuc smrodu byly salowe dbaly o czystosc w tej chwili jest firma sprzatajaca ktora zatrudnia ludzi na umowe-zlecenie kasuja za uslugi ograniczaja srodki myja podlogi woda smierdzacymi mopami i znowu uciekaja pieniadze ze szpitala do firm sprzatajacych jak i rtg laboratorium przyklady mozna mnozyc ,dlaczego tak sie dzieje ,poniewaz powiat i gmina laduja nasze pieniadze na oddluzanie a one uciekaja w druga strone ,pacjentom podaja leki psychotropowe lub nasenne i nikt sie tym nie interesuje lekarze powinni miec placone za pacjenta ktoremu pomogli leczac go a nie po 3 dniach pobytu w szpitalu raptem umiera na ta sama spiewke niewydolnosc ,pielegniarki nie zobaczysz na oddziale jedynie pomoc medyczna ,te panie jedynie sie zainteresuja ale tez gdy przychodzi rodzina wtedy jest zainteresowanie a tak pampers ciezejszy od pacjeta ,gdzie w miare godne warunki taki duzy szpital a taka tam samowola lekarzy i pielegniarek ,gdzie ich przysiega ze beda godnie sluzyc i nie zagrazac zyciu pacjetow niestety to tylko formulka a w praktyce robia odwrotnie nikt nie bedzie ubolewal gdy zamkna ten syf ,kto do tego doprowadzil powinien byc pociagniety do odpowiedzialnosci karnej niestetynludziom usmierconym w tym szpitalu zycia nie wrucimy ale zapobiegnijmy dalszym usypiajacym zgonom.

    OdpowiedzUsuń
Nowsza Starsza