To była największa katastrofa kolejowa w powiecie gryfińskim, wykolejenie pociągu towarowego w Mieszkowicach [foto]


To była największa katastrofa kolejowa w naszym regionie. Pociąg towarowy przewożący materiały chemiczne spadł z wiaduktu. To co na miejscu zastali ratownicy mroziło krew w żyłach, śmierć poniosły dwie osoby. Do tego tragicznego wypadku doszło 10 marca 1985 roku w Mieszkowicach. 

Wiadukt w Mieszkowicach dziś (fot. fotopolska.eu).
Dziś przejeżdżając pod wiaduktem znajdującym się w ciągu drogi wojewódzkiej nr 126 i ulicy księga Poniatowskiego, niewiele osób wie, że ponad 30 lat temu doszło tu do największej katastrofy kolejowej w powiecie gryfińskim. 

Pociąg towarowy nr 8668 relacji Szczecin Port Centralny – Węgliniec, składający się z lokomotywy spalinowej ST-43-148 oraz 32 wagonów, wyjechał ze stacji początkowej o godz. 03.26. W jego wagonach przewożony był towar mieszany: między innymi apatyty, przetwory cytrusowe, druty stalowe i stwarzający największe zagrożenie dla otoczenia - 70 beczek fluorowodór, każda ważyła 200 kg. 

O godz. 5.40, zbliżając się do stacji Mieszkowice z prędkością około 65 km/h, minął semafor wjazdowy ustawiony w pozycji "Stój" i po rozbiciu kozła oporowego z prędkością ok. 55-60 km/h spadł z około 6 metrowej skarpy przy przebudowywanym wiadukcie. Uszkodzeniu lub całkowitemu zniszczeniu uległy lokomotywa spalinowa, 19 wagonów i koparka budowlana "Waryński". W katastrofie zginęły dwie osoby obsługujące pociąg. 


Dzięki błyskawicznej decyzji Wojciecha Kozieła, dyżurnego ruchu w Mieszkowicach,, polegającej na zmianie semafora wyjazdowego z toru nr 1 na sygnał "Stój" oraz samodzielnemu nadawaniu latarką sygnału „Stój”, udało się ograniczyć rozmiar katastrofy, doprowadzając w ostatniej chwili (5.48) do zatrzymania zbliżającego się do tego miejsca od strony Kostrzyna pociągu towarowego nr 48193.

Obsługa pociągu bez szans na uratowanie 

Dwuosobowa drużyna uwięziona przez zablokowane drzwi kabiny spalinowozu, pozostała bez szans wyjścia i uratowania się. Zagrożenie zintensyfikowały strumienie fluorowodoru, wyciekającego z beczek znajdujących się w uszkodzonych wagonach. Akcję ratowniczą utrudniały wydobywające się opary agresywnego gazu, które momentami doprowadzały do tego, że prace na miejscu wypadku trzeba było przerywać.

Ciała drużyny trakcyjnej wydobyto dopiero dwa dni po katastrofie, po wcześniejszym usunięciu rumowiska rozbitych wagonów i podniesieniu, częściowo wbitej w ziemię lokomotywy, wcześniej w wymontowano potężny, ważący 35 ton silnika spalinowozu.


Winni maszyniści? 

Komisja Pomorskiej Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Szczecinie badała przyczyny katastrofy równolegle z Grupą Operacyjno - Dochodzeniową z Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Gryfinie pod nadzorem prokuratury. W sprawozdaniu z 12 kwietnia 1985 roku  jako jako zasadniczą przyczynę wypadku podano: Niezatrzymanie się pociągu nr 8668 przy semaforze H1/2 ustawionym na sygnał „Stój”. Za winnych zdarzenia uznano obu maszynistów prowadzących skład.

Działania operacyjne prowadziła również Służba Bezpieczeństwa, dzień po zdarzeniu sprawa otrzymała kryptonim "Nasyp". Okazało się, że do powstania katastrofy przyczynił się szereg nieprawidłowości, między innymi niewłaściwe zabezpieczenie miejsca przebudowy wiaduktu, zmęczenie drużyny trakcyjnej pracą w nadgodzinach i nieprawidłowo sformowany skład pociągu. 

18 czerwca 1985 roku Prokuratura Wojewódzka w Szczecinie, po przeanalizowaniu zebranych materiałów wydała „postanowienie o umorzeniu śledztwa w związku ze śmiercią osób podejrzanych o spowodowanie katastrofy.

Źródła: encykopedia.szczecin.pl/strażacy-ratownicy ZZSP Zakładów Chemicznych w Bydgoszczy
Redakcja

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza