Coraz więcej wilków w naszych lasach - rozmowa z Andrzejem Szelążkiem [wywiad]



Andrzej Szelążek - Nadleśniczy w Nadleśnictwie Myślibórz od wielu lat związany jest z naszymi lasami. Chętnie dzieli się swoimi wspomnieniami, doświadczeniami i spostrzeżeniami. Pan Andrzej opowiada między zastrzeleniu wilka na początku lat 90 tych w pobliżu Mieszkowic i proteście francuskiej aktorki Brigitte Bardot, która osobiście przysłała list - protest do Nadleśnictwa w Mieszkowicach. 

W rodzinie pana Andrzeja bycie leśnikiem to tradycja.

Panie Andrzeju, proszę o kilka słów o sobie.

- Dziadek mój Wawrzyniec Szelążek był leśniczym w Milczycach pod Lwowem. Tata Marian Szelążek również związał się z lasami poprzez wieloletnią pracę w Nadleśnictwie Godków a później w Nadleśnictwie Mieszkowice.
Pracował jako podleśniczy Leśnictwie Gogolice i Brwice. Ja w1982r. ukończyłem Technikum Leśne w Rzepinie. Od 1988 r. jestem żonaty, mam dwie córki: Agnieszkę i Aleksandrę. W latach 90 tych ukończyłem Wydział Leśny Akademii Rolniczej w Poznaniu. Pracę rozpocząłem 1982 w Nadleśnictwie Mieszkowice, z którym byłem związany od ponad 30 lat jako podleśniczy, leśniczy i zastępca nadleśniczego od 1 stycznia 2016 wykonuję pracę Nadleśniczego w Nadleśnictwie Myślibórz. Od urodzenia mieszkam w pod - chojeńskiej wiosce otoczonej lasami i jeziorami - Brwicach.



W naszych lasach pojawiły się wilki, jest ich coraz więcej.


Pojawiają się zwierzęta w naszych lasach wcześniej niespotykane, wydawać by się mogło, że zapomniane. Między innymi coraz więcej wilków. Wilki pojawiły się dlatego, że mają bazę pokarmową. Tam się pojawia drapieżnik, gdzie są odpowiednie warunki dla jego bytowania, gdzie posiada swoją "bazę pokarmową". My na naszych terenach zauważyliśmy bardzo duży przyrost zwierzyny płowej. Szczególnie sarny, jeleni i danieli. W tak dużej grupie zawsze zdążają się osobniki słabe. Wilk jest naturalnym selekcjonerem tej zwierzyny. Pierwsze wilki pojawiły się naszej okolicy w I połowie lat 90 tych. Pierwszy wilk został omyłkowo zastrzelony na polowaniu, ponieważ myśliwi przekonani byli, że to wilczur, strzelili. W tym czasie w lokalnej prasie pojawiły się notatki, informacje o "incydencie", ponieważ, nie było żadnej pewności, że to wilk. Osobnik został zawieziony do Katedry Zoologi w Poznaniu. Ekspertyzy na podstawie czaszki dokonał dr. Klejnotowski i stwierdził definitywnie, że jest to osobnik wilka. Ta informacja wywołała wówczas duże zainteresowanie, była publikowana w mediach o zasięgu krajowym, była kilkakrotnie prezentowana w telewizji. Sama Brigitte Bardot do Nadleśnictwa w Mieszkowicach przysłała list - "protest" w którym w sposób zdecydowany wyraziła swój sprzeciw wobec zastrzeleniu wilka. A przecież u nas wilków nikt nie zabija.


Do rozmowy przyłącza się Krzysztof Ziętek, miłośnik lasu, natury.

- Często gdy jeżdżę drogą do Chojny, zatrzymuje się w pobliżu Jelenina, tam często widzę dużo danieli, chodzą tam sobie swobodnie, pasą się. Lubie się wówczas im przyglądać. Byłem w Ognicy świadkiem takiego zdarzenia. W pobliżu drogi, rolnik orał pole za jego plecami chodził sobie orzeł. Jeszcze inne zdarzenie miało miejsce w Piaskach. Mój kolega znalazł w trawie, w pobliżu głównej drogi w wiosce rannego orła. On chyba uderzył w przewody linii energetycznej. Zabrał ptaka do swojej szopki - kurnika. Znaleziony ptak był bardzo słaby. Przynosił świeże ryby, które orzeł z apetytem zjadał. Gy poczuł się silniejszy, to kolega musiał oddzielić kurnik od części szopy, w której znajdował się orzeł, ponieważ zaczął atakować kury. Odzyskał siły, odfrunął. 



Na jakich "naszych" terenach panie Andrzeju występuje najwięcej wilków ?

- Wilk jest zwierzęciem wędrownym. Pokonują kilkadziesiąt kilometrów dziennie. Zwierzęta spod Chojny w ten sam dzień mogą penetrować okolice Myśliborza, Pyrzyc czy Lipian. Wzdłuż Odry, gdzie są pasy trzcinowisk żyje bardzo dużo zwierząt, również wilków. Pierwsze wilki zaobserwowano w latach 80 tych w Puszczy Noteckiej, to taka ciekawostka. Wilki przemieszczały się z tamtych terenów terenami leśnymi oraz wzdłuż Warty, Odry, wspomnianymi trzcinowiskami na nasze tereny. Przykładem może być,, Diana ,,- myśliwy, która w pobliżu Odry koło Widuchowej zaobserwowała kilkanaście a dokładnie 22 wilki wychodzące z pobliskiego trzcinowiska Odry.

Diany czyli kobiety - myśliwe coraz odważniej wkraczają w świat łowiecki?

- Tak to prawda, potwierdza pan Andrzej. Wśród pań jest wiele miłośniczek przyrody które swoją pasie obserwowania przyrody łączą z łowiectwem . Łowiectwo to nie tylko polowanie to przede wszystkim gospodarowanie i ochrona rodzimych gatunków zwierząt, to możliwość poznawania przyrody , podpatrywanie zachowań poszczególnych zwierząt , właśnie podczas obserwacji przyrody jedna z pań , która jest członkiniom koła łowieckiego zaobserwowała bardzo dużą watachę wilków w okolicy Widuchowej.

Oprócz wilków w naszych lasach żyje wiele innych zwierząt.

Coraz więcej żyje łosi wędrownych. Jakiś czas temu po Brwicach chodziły swobodnie po ulicy. Na drugi dzień te same trzy łosie zaobserwowano na rynku w Myśliborzu.
U nas zwierzęta czują się bezpiecznie i muszę przyznać, że jest ich coraz więcej. W ostatnim czasie koło Narostu naliczyłem ponad 180 jeleni. Dzisiaj w szkółce naszego nadleśnictwa myśliborskiego w Swobnicy miało miejsce spotkanie szkółkarzy. Gdy wracałem drogą w pobliżu Jeziora Górnego, gdzie jest nasza stanica, przebiegła drogę kilkudziesięcio osobowa chmara jeleni. Teren Nadleśnictwa Myślibórz to mocne siedliska, lasy liściaste z dużą ilością buków i dębów. Zapamiętałem takie zdarzenie jeszcze z okresu, kiedy pracowałem w Nadleśnictwie Mieszkowice. Byłem wtedy na kontroli. W okolicy Rudnicy i Kostrzynka , jechał przede mną podleśniczy Zbigniew Prucnal i nagle w jednej chwili drogą przebiegało kilkadziesiąt jeleni. Trabant zatrzymał się na drodze przebiegu zwierząt. Zwierzęta zaczęły przeskakiwać nad dachem trabanta a jeden z nich mocno uderzył "racicą"w plastykowy dach samochodu, uszkadzając samochód.



Dużo zwierząt ginie pod kolami samochodów. Zazwyczaj przechodzą one indywidualnie lub grupowo przez drogi.
Sarny, dziki, jelenie, nie mówiąc o jenotach, borsukach, lisach ginie na naszych drogach. Światło samochodowe oślepia zwierzęta, ginie bardzo dużo zwierząt. W lasach znajdują się miejsca, gdzie zwierzęta przychodzą ugasić pragnienie. Są to cieki wodne, jeziora, stawy, "oczka wodne". W naszym regionie "takie newralgiczne" miejsca znajdują się między innymi pomiędzy Widuchową i Rynicą, Mętnem i Chojną, Krajnikiem Dolnym i Ognicą. W pobliżu mojego miejsca zamieszkania takie miejsce, gdzie zwierzęta przechodzą przez jezdnię znajduje się pomiędzy Czartoryją i Brwicami, mniej więcej w połowie drogi, w miejscu gdzie przepływa ciek wodny.
Praca leśniczego to misja ?
Bardzo często praca leśniczego jest postrzegana jako rytualne chodzenie po lesie, przebywanie na świeżym powietrzu , a to często praca 24 godziny na dobę, leśniczy tak jak rolnik na swoim gospodarstwie musi czuć się gospodarzem powierzonego mu terenu i wykonywać swoją prace tak, aby zachować trwałość lasów, powiększać zasoby leśne, chronić lasy tak aby ciągle i zrównoważenie wykorzystywać wszystkie funkcje lasu - Powiedziałbym tak, rolnik ciężko pracuje, ale ma to szczęście, że szczęśliwie dożywa efektów swojej pracy. Efekty pracy leśnika zbierają kolejne pokolenia.

Bardzo dziękuję za ciekawą rozmowę.

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza