Wywiad z Ewą Andrzejewską, kobietą, która sędziuje piłkarskie mecze

Kontynuujemy nasz cykl wywiadów z piłkarskimi sędziami. Tym razem rozmawiamy z Panią Ewą Andrzejewską. Kobieta - sędzia, a może sędzina, to wciąż niezbyt częsty widok. Ten zawód wciąż jest zdominowany przez mężczyzn. 

Czy kobiecie na boisku jest trudniej? Jak sędziuje się mecze w których rywalizują mężczyźni. O tym rozmawiamy z sędziną, która pochodzi z naszego regionu. 

 Od dawna interesuje się pani piłką nożną?

- Piłką nożną interesuję się – można powiedzieć od dziecka, ponieważ wychowałam się w rodzinie piłkarskiej. Mój tato zaszczepił we mnie pasję do piłki. Zabierał mnie na swoje mecze. Przyszedł później czas, że woziłam syna na treningi oraz mecze do Chojny i do Szczecina. Obserwowałam prace trenerów i sędziów. Obecnie zrobiłam kurs trenera piłki nożnej UEFA C i prowadzę grupy na Orliku.

Skąd pomysł na zostanie piłkarskim sędzią?

- Będąc na zebraniu ZZPN usłyszałam tam, że jest nabór na sędziów. Nie boje się nowych wyzwań, lubię adrenalinę, więc postanowiłam sprawdzić, czy przypadkiem nie jest to coś dla mnie. Po kursie już się mocno wkręciłam i zostanę z piłką już chyba – mam nadzieję – na zawsze.

Ciężko jest zostać sędzią piłkarskim? Jakie wymagania należy spełnić?

- Czy ciężko zostać sędzią? Nie. Trzeba mieć ukończone 16 lat, wykształcenie średnie, być niekaralnym i mieć dobry stan zdrowia. Wystarczy zrobić kurs i zdać egzamin teoretyczny i kondycyjny.

Jak jest z kobietami w szeregach piłkarskich sędziów? Ten ,,zawód’’ wciąż jest dominowany przez mężczyzn, czy kobiety mają trudniej w zdobyciu uprawnień sędziowskich i późniejszej pracy?

- Obecnie zauważa się, że jest coraz więcej kobiet, które sędziują mecze. Jeśli chodzi o zdobycie uprawnień i późniejszej pracy to nie zauważa się żadnych różnic.



 Jak na boisku zawodnicy odbierają sędziującą kobietę?

- Bywa bardzo różnie. Niektórzy są z góry pozytywnie nastawieni, z drugiej strony szowiniście, jeszcze inni nie powiedzą nic, są też tacy, którzy od razu przechodzą do podrywu i żartów (śmiech). Ludzie są różni i różne są reakcje.

Zaczyna pani od sędziowania meczów dzieci. Czy podczas takich zawodów też zdarzają się sytuacje gdzie pojawia się dużo złych emocji?

Przede wszystkim złe emocje są w niektórych rodzicach.

Dużo kontrowersji na stadionach, niezależnie od klasy rozrywkowej, budzi zagranie piłki ręką przez zawodnika. Pani zdaniem zasady w piłkę nożną wyczerpująco tłumaczą sposób oceniania tej sytuacji?

-Obecne przepisy w sposób bardziej precyzyjny określają kiedy mamy do czynienia z nieprzepisowym zagraniem piłki ręką.

Jaka jest najgorsza i najlepsza rzecz jaką pani usłyszała podczas spotkania piłkarskiego?

- Nie będę cytować, bo były to przekleństwa! (śmiech). W czasie meczu nie da się od nich uciec. Sama nie przeklinam i na początku zderzenie z piłkarską rzeczywistością było bolesne. Nie powiem, że przywykłam do bluzgów, bo to mogłoby sugerować, że je akceptuje. Po prostu udało się zbudować swego rodzaju system ochronny. Muszę mieć świadomość, że zawodnik, który rzuca przekleństwami, nie krytykuje tylko po prostu jest wkurzony, bo przegrywa. Najlepszą rzeczą jaką usłyszałam podczas spotkania to cyt. ,,pani sędzio dobrze posędziowany mecz, gratuluję’’.

Czy usłyszała pani jakieś żenujące pytanie lub coś niestosownego od zawodnika czy trenera?

- Tak usłyszałam. Co to jest spalony? Zresztą osoby pytające o spalonego po prostu robią sobie żarty, nic więcej. Nie czuje się w obowiązku tłumaczyć się i wdawać w dyskusję.

Czytaj również:

Wywiad z Łukaszem Marczewskim, sędzią piłkarskim z Morynia
Redakcja

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza