Rok 1943. Przez okno celi więziennej do pomorskiego miasta Lipiany

W 2019 roku została wydana książka „Dzieci Wojny. Historie Prawdziwe. Ocalić od zapomnienia”. Spotkania i rozmowy z osobami, które podzieliły się swoimi wspomnieniami z dzieciństwa, młodości zainspirowały Andrzeja Szelążka do gromadzenia i opisywania losów mieszkańców naszego regionu. Dwadzieścia siedem ludzkich historii znalazło się jednej, wyjątkowej książce. Autor zapowiada wkrótce wznowienie druku książki. Prezentujemy kolejny fragment.

Nazywam się Marian Janczyk. Urodziłem się dnia 2 lipca 1928 r. w Ldzaniu gm. Dobroń, powiat Łask woj. Łódź. Mój ojciec Antoni Janczyk walczył podczas I wojny światowej. Razem z Piotrem Janczykiem walczyli na wschodzie.

Ojciec Antoni Janczyk brał udział w I wojnie światowej. Z bratem Piotrem walczyli na wschodzie

Samoloty niemieckie leciały na Łódź

1 września 1939 r. Niemcy napadli na Polskę. Samoloty niemieckie leciały na Łódź i Warszawę. W tym dniu niebo było czyste, bez chmur i zaczęła się II wojna światowa. Zaczęła się głodówka, bo nie można już było nic kupić w sklepach.

Niemcy zaczęli Polaków wysiedlać z ich gospodarstw, a w to miejsce byli zasiedlani Niemcy. W naszym domu było kilka rodzin, które spały na podłodze. Środków czystości nie było. Skutkiem tego były choroby m.in. świerzb. Matka mnie smarowała różnymi maściami, z czego to zostałem wyleczony, lecz pozostały ślady.

16 marca w 1942 roku zostaliśmy wysiedleni z domu rodzinnego, jak również inne rodziny z okolicznych miejscowości. Nasza rodzina to: ojciec Antoni Janczyk, mama Marianna Janczyk oraz ja Marian Janczyk, Kazimierska z córką, Frankiewicz – żona nauczyciela. Razem 6 osób.
Z kolonii Ldzania wysiedlono następujące rodziny z miejscowości: Ślizy 5 osób, Strzelec – pani Agnieszka, Morgi rodzina Dziuby – 3 osób, rodzina Grałki – 3 osoby, rodzina Jańczyk – 6 osób, z miejscowości Zimne Wody rodzina Skiby – 3 osoby, miejscowości Brogi – rodzina Grącki - 2 osoby, miejscowości Wołowe – 2 osoby i inni. Razem 31 osób.

Bohater wspomnień Marian Janczyk


Po tej wędrówce dotarliśmy do lagru w Łodzi

Wyżej wymienione osoby zostały przez Niemców zakwalifikowane do wysiedlenia. Dano im 5 minut na zabranie niezbędnych rzeczy tj. pierzyny, poduszki, odzież, trochę żywności. Dla wysiedlonych podstawiono wozy i zostaliśmy zawiezieni najpierw do Dobronia, a później ludność z całej gminy Dobroń do Pabianic. Z Pabianic do Łodzi pieszo nas pędzili. Kiedy mi rozwiązał się but (trep był z góry skórzany a podeszwa drewniana) wyszedłem z szeregu, aby zawiązać sznurowadło, to żandarm kopnął mnie w tyłek i dołączyłem do szeregu. Po tej wędrówce dotarliśmy do lagru w Łodzi, gdzie zostaliśmy rozebrani do łaźni, w której na przemian leciała woda gorąca, a później zimna, ubrania zabrali do parowania.

Po kąpieli ubrano nas i trzymano w lagrze w Łodzi do 19 marca 1942 r. Następnie załadowano nas do wagonów osobowych i wywieziono do Berlina. Umieszczono nas w celach więziennych. Rodziny zostały podzielone w ten sposób, że ojcowie byli razem z synami, a matki z córkami. Sam byłem z obcymi w celi. Nie wiem, w jakim celu, to było robione. Może chcieli mnie zgermanizować. Pamiętam, jak dziś, że na śniadanie była skibka chleba z robakami i czarna kawa. Na obiad gotowano brukiew a na kolację to samo, co na śniadanie.

Po paru dniach wyprowadzono więźniów z celi. Patrząc przez judasza, zauważyłem, że z mojej celi nikogo nie wyprowadzili. Przez okienko w łazience wyskoczyłem na podwórko i dołączyłem do rodziców, gdzie stali na placu. Myślałem, że zostanę rozstrzelany, gdy skakałem z tego okienka. W Berlinie zostaliśmy załadowani do pociągu razem z rodzicami.

W Lipianach przebywali francuscy jeńcy. Dwóch zbuntowanych rozstrzelali 31 stycznia 1945 roku

Pociąg był relacji Berlin – Gdańsk przez Kostrzyn. W Kostrzynie zostaliśmy przeładowani do stacji Myślibórz.
Nasza cała rodzina została dowieziona wozem do miejscowości Lipiany, gdzie pracowaliśmy u niemieckiego rolnika aż do samego wyzwolenia do 1945 roku.
Nie duże miasto, po jakimś czasie, każdy z nas niewolników wojennych dokonał rozpoznania, również ja poznawałem miasto, ulice i ludzi.
W Lipianach przebywali francuscy jeńcy wojenni, którzy również pracowali na roli. Dwóch z nich mieszkało u niemieckiego bauera. Za bunt zostali rozstrzelani 31 stycznia 1945 r. Pozostali pracowali razem z nami i po pracy wracali do lagru w Lipianach.


Zdjęcie z czasów wojny wykonane w Lipianach. Francuscy jeńcy wojenni. Rozstrzelani Francuzi to od lewej w górnym rzędzie-drugi to Borgas i od prawej pierwszy ciemne włosy



Lokalna szczecińska prasa poszukiwała przed laty informacji o zdarzeniu, które miało miejsce w Lipianach pod koniec II wojny światowej. Pan Marian odpowiedział na apel, podzielił się swoimi wspomnieniami, opowiedział o tym co widział na własne oczy i przeżył, gdy z rodzicami trafił do Lipian.

Z Lipian w rodzinne strony. W czerwcu 1945 wyjechałem z ojcem na ziemie zachodnie. Dotarliśmy do Głazowa
W dniu 2.02 1945 r. wyjechaliśmy z Lipian wozem konnym w swoje strony tj. łódzkie. W czasie tej podróży wojsko rosyjskie zamieniło nam nasze konie, które były bardzo w złym stanie. Wracaliśmy 2 tygodnie do domu. Po dotarciu do domu zastaliśmy tylko strzechy i obory bez dachów. Zakwaterowanie dostaliśmy u mojego wuja Ignacego Strzelca. Mieszkaliśmy u wuja do czerwca 1945 r. Po tym czasie wyjechałem razem z ojcem na ziemie odzyskane do miejscowości Głazów. Tam zostałem zatrudniony na stanowisku nastawniczy PKP. Obecnie mieszkam w Myśliborzu i jestem na emeryturze.

Pan Marian Janczyk zmarł 15 września 2020 roku.





W książce „Dzieci Wojny. Historie Prawdziwe. Ocalić od zapomnienia” wśród dwudziestu siedmiu opowieści, znajdują się wspomnienia Józefa Jankowskiego. Pan Józef urodził się w Nowogródku 23 marca 1933 roku. W pobliżu Nowogródka istniały leśniczówki Klim I I Klim II. Leśniczym w Klim I był ojciec Pana Jankowskiego. Sąsiednim obszarem leśnym zarządzał Pan Sosnowski, który namalował ten obraz na zesłaniu. Upamiętnił noc wywózki rodzin leśników z okolicy Nowogródka. Obraz przetrwał i został umieszczony na okładce książki.

Opowieść Józefa Jankowskiego:

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza