Gryfińskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych [foto]


Gryfińskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych podzielone zostały na 2 wydarzenia, sobotnią projekcję filmu pt.”Grupa Pileckiego” i spotkanie z współautorem scenariusza, historykiem i dziennikarzem Tadeuszem Płużańskim oraz niedzielny „Bieg Tropem Wilczym”.

 Pierwsze wydarzenie zorganizowane zostało dzięki zaangażowaniu występującego w filmie gryfinianina Jakuba Sieradzkiego i członków Stowarzyszenia Gryfiński Ruch Patriotyczny, drugie zaś dzięki współpracy Macieja Walińskiego, Sekcji Rekonstrukcji Historycznej „Placówka Gryfino” i GRP.

Sobotnie wydarzenie, które rozpoczęło się o godz. 18.30 w kinie Gryf, było drugim, po ponad 7 letniej przerwie, spotkaniem gryfińskiej publiczności z Tadeuszem Płużańskim. Zaprezentowany film przedstawiał mniej znany epizod działalności rotmistrza Pileckiego i jego głównych współpracowników z działającej podczas okupacji niemieckiej Tajnej Armii Polskiej: Marii Szelągowskiej, Tadeusza Płużańskiego (ojca naszego gościa) oraz Makarego Sieradzkiego (dziadka Jakuba Sieradzkiego). Sprawa dotyczyła blisko półtorarocznej pracy (do maja 1947) wywiadowczej na rzecz 2 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w zniewolonej przez Związek Sowiecki i rządzonej przez nielegalny rząd Polsce. W filmie przybliżono ich sylwetki i role jakie odegrali w „Grupie Witolda”. Praca wywiadowcza polegała na zbieraniu z prasy, radia i innych źródeł wszelkich ważnych informacji na temat sytuacji w ówczesnej Polsce. Badano również możliwość organizowania szlaków przerzutowych na Zachód, celem czego ojciec Tadeusza Płużańskiego przyjeżdzał kilkukrotnie do Szczecina. Należy zwrócić uwagę, że szczeciński oddział Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego był wtedy bardzo słabo zorganizowany, dlatego też stosunkowo łatwo można bylo opuścić terytorium Polski poprzez stolicę Pomorza Zachodniego.


Do aresztowania rotmistrza Witolda Pileckiego i de facto rozbicia grupy doszło 8 maja 1947 w mieszkaniu Heleny i Makarego Sieradzkich przy ul. Pańskiej 85 w Warszawie. Sami właściciele zostali zatrzymani dzień wcześniej. Wszyscy trafili do więzienia przy ul. Rakowieckiej. Za Pileckim wstawili się jego współwięźniowie z Oświęcimia, którzy zwrócili się w tej sprawie do innego współwięźnia, ówczesnego premiera Józefa Cyrankiewicza. Cyrankiewicz nie zrobił nic , co więcej ukradł legendę rotmistrza, bo to o nim wówczas kłamano społeczeństwu, że tworzył konspirację w Auschwitz i był przywódcą ruchu oporu.

Półroczne śledztwo, prowadzone pod osobistym nadzorem dyrektora Departamentu Śledczego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, płk. Józefa Różańskiego (Józefa Goldberga), było niezwykle brutalne. Rotmistrz Pilecki przekazał wówczas w grypsie do swojej żony, że „Oświęcim to była igraszka”. W wyniku bicia w „śledztwie” Stanisława Płużańska, żona Tadeusza Płużańskiego poroniła dziecko. Rotmistrzowi wyrwano paznokcie i powybijano zęby. Maria Szelągowska miała odbite nerki i płuca, a Makarego Sieradzkiego i jego żonę Helenę bito w sąsiednich pomieszczeniach tak, by na wzajem słyszeli swoje tortury.

Ciężkie „śledztwo” zakończyło się formalnie w grudniu 1947 roku, a „proces” rozpoczęto oficjalnie 3 marca 1948 r. W wyniku „procesu” rot. Pilecki został skazany na karę śmierci bez prawa do łaski, Tadeusz Płużański na karę smierci zamienioną na bezwględne dożywocie (wyszedł z więzienia po amnestii z 1956 r.), Maria Szelągowska na karę śmierci zamienoną na dożywocie (wyszła z więzienia po amnestii z 1956 r.), Makary Sieradzki na karę dożywocia (wyszedł z więzienia na mocy amnestii z 1956 r.), Helena Sieradzka na 7 lat więzienia dla kobiet w Fordonie (zamienione na 6).


25 maja 1948 r., o godzinie 21.30, w więzieniu mokotowskim, strzałem w tył głowy wykonano wyrok śmierci na rotmistrzu Witoldzie Pileckim, założycielu TAP, członku ZWZ-AK, autorze raportu z Auschwitz, uczestniku powstania warszawskiego, jeńcu obozów Lamsdorf i Murnau, żołnierzu II Korpusu Polskiego, członku podziemia antykomunistycznego. Do dziś nie udało się zidentyfikować szczątek Rotmistrza, które według prof. Szwagrzyka musiały już zostać odnalezione na tzw. „warszawskiej łączce”, czyli kwaterze „Ł”na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Po filmie uczestnicy przeszli do dyskusji, którą moderował Jakub Sieradzki.

Padło kilka ciekawych pytań, m in. o to,czy Tadeusz Płużański senior mógł podczas swoich pobytów w Szczecinie znaleźć się również w Gryfinie, czy dzieci skazanych członków Grupy Pileckiego były w PRLu wiktymizowane oraz jak nasz gość definiuje Żołnierzy Wyklętych. Tadeusz Płużański powiedział, że nia ma informacji jakoby jego ojciec był w Gryfinie, ale nazwa naszego miasta pojawiła się w jego notatkach. Jakub Sieradzki zaś podał przykład swojego taty jako osoby, której uniemożliwiono studiowanie Ekonomii na Uniwersytecie Warszawskim (ostatecznie ukończył polonistykę na KUL), ograniczano możliwość podjęcia pracy a poźniej uzyskania awansów. Według Tadeusza Płużańskiego „Żołnierz Wyklęty”, to jest postawa osobowa, a forma walki może być różna, np. zbrojna lub wywiadowcza. Jakub Sieradzki dodał, że rotmistrz Pilecki nosił przy sobie broń, ale nigdy jej nie użył.

Spotkanie, które zebrało ponad 50 uczestników i trwało 2 godziny, prowadził Kamil Frelichowski Gryfińskie wydarzenie było trzecim pokazem tego filmu w kraju, po projekcjach w warszawskim Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL i Sejmie RP. Po spotkaniu goście mieli okazję do kupienia książek Tadeusza Płużańskiego, zrobienia sobie z nim zdjęcia czy zdobycia autografu. Wartym zaznaczenia jest również fakt,że gość przyjechał do Gryfina z Warszawy jedynie na 4 godziny i zaraz po spotkaniu wracał do stolicy, gdzie już następnego dnia otwierał w południe bieg „Tropem Wilczym”.

Drugi punkt gryfińskich obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, bieg „Tropem Wilczym”, rozpoczął się w niedzielę 5 marca o godz. 11.00 w Parku Miejskim im. Stanisławy Siarkiewicz.

Zawody odbyły się w dwóch kategoriach, tj. Nordic Walking oraz Bieg, obydwa na dystansie 1963 m, a więc. odległości symbolicznej, bo równej dacie śmierci ostatniego Żołnierza Niezłomnego Józefa Franczaka ps. „Lalusia”. Mimo niesprzyjającej aury, ujemnej temperaturry oraz przejściowych opadów śniegu na linii startu pojawiło się łącznie 70 zawodników. O godzinie 11:00 wystartował Nording Walking, gdzie zameldowało się 30 zawodników. Najlepszym okazał się Tomasz Strzelec. Natomiast równo o godzinie 12:00, w biegu pamięci wystartowało 40 zawodników. Najlepszym wśród mężczyzn okazał się Andrzej Pańko,a wśród pań najlepsza była Karolina Czerniachowska. Oprócz biegu dużym zainteresowaniem cieszyła się wystawa poświęcona Żołnierzom Wyklętym przygotowana przez Bibliotekę Publiczną w Gryfinie, a także stanowisko rekonstrukcji historycznej przygotowane przez Sekcję Rekonstrukcji Historycznej „Placówka Gryfino”. Nad bezpieczeństwem uczestników czuwało Gryfińskie Stowarzyszenie Ratownicze oraz OSP Raffer. Wszyscy uczestnicy wydarzenia mogli również liczyć na ciepły rosół. Wydarzenia zostały objęte również patronatem honorowym Wojewody Zachodniopomorskiego oraz Burmistrza Miasta i Gminy Gryfino.












Redakcja

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza