Ukochany Lwów we wspomnieniach pani Leokadii Gajb

Pani Leokadia wraz z rodzicami. Rok 1947 
Urodziłam się we Lwowie 21 marca 1935. Moimi rodzicami byli Karol i Teodora z domu Plukar. Miałam jednego wspaniałego brata Lesława. Rodzice moi byli bardzo dobrymi ludźmi na których zawsze mogłam liczyć. Wychowałam się w rodzinie wierzącej i patriotycznej. Rodzice wpoili we mnie to co najważniejsze wiarę w Boga, uczciwość i Patriotyzm. Mieszkałam we Lwowie przy ulicy Grochowskiej. Parafią moją był kościół pod wezwaniem Św. Marii Magdaleny gdzie miałam chrzest, komunie oraz bierzmowanie. Kościół ten można powiedzieć jest kościołem silnie związanym z moją rodziną. W kościele tym odbyło się szereg ślubów, chrztów członków mojej rodziny. Chodziłam do szkoły polskiej im. Św.Marii Magdaleny (podobnie jak mama i brat) którą skończyłam po 10 latach nauki zdając maturę. To co umiem, wiedzę którą zdobyłam zawdzięczam polonistce Pani Marii Jaworskiej, która bardzo cierpiała z tego powodu że nie może przedstawiać uczniom prawdziwej historii Polski. Robiła jak najwięcej aby nam przekazać to co ważne i prawdziwe, a nie zakłamane. Narażała się bardzo przekazując nam takie treści, gdy podczas lekcji zawsze stała jakaś moja koleżanka, która pilnowała czy ktoś nie pożądany ,nie podsłuchuje. Wspominam ją szczególnie serdecznie.

Leokadia Chwałek. Rok 1953

Lwów
Często wspomnieniami wracam do ukochanego Lwowa, przeżyłam tu wiele wspaniałych dni. Zawsze miło wspominam Lwów. Mam w pamięci te piękne zabytki, parki, ulice oraz pomnik Adama Mickiewicza najpiękniejszy jaki znam. Gdy studiowałam romanistykę na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza często chodziłam na spacery na „ wysoki zamek". Bardzo często chodziłam na sztuki teatralne, balety i opery do ukochanej Opery Lwowskiej. Mam w pamięci wiele przedstawień teatralnych, przepiękne wnętrza oraz prawdziwą perłę kurtynę autorstwa Henryka Siemiradzkiego. Dwie niedziele w miesiącu chodziłam z rodzicami na piękny cmentarz Łyczakowski gdzie pochowani są moi dziadkowie i odwiedzałam groby wybitnych Polaków: Zapolskiej, Konopnickiej, Grottgera, Bełzy oraz część cmentarz poświęconą obrońcą Lwowa.



Jak wspominam II wojnę światową

Nie mogę powiedzieć wiele o wojnie byłam dzieckiem. Rodzice chronili mnie jak tylko mogli przed złem. Wiele rzeczy nie rozumiałam. Najgorszą rzecz którą widziałam w tym czasie, co utkwiło w mojej pamięci, widok z okna swojego domu. Jak Niemcy zabili Żydówkę, a wcześniej kazali jej wykopać dół. Ludzie coraz częściej w rozmowach pomiędzy sobą przekazywali różne informacje, co wydawało się dla mnie, młodej dziewczyny nieprawdopodobne i przerażające. Jak się później okazało, niestety była to prawda. Zapamiętałam, że strasznie  przeżyłam informację o tym, że Niemcy robią ‘’mydła z ludzi". Pamiętam  podróże w przeładowanych tramwajach.Nie rozumiałam wtedy, dlaczego z mamą musimy stać w tłoku i widząc jak większość tramwaju była pusta. Przedział na przodzie wozu to była część tylko dla Niemców. Relacje Polaków z Ukraińcami wyglądały rozmaicie. Niektórzy Polacy przyjaźnili się z Ukraińcami, natomiast byli tacy Ukraińcy którzy wstępowali do organizacji SS-Galizien i mordowali zarówno Polaków jak i Żydów. Jak wkroczyła armia radziecka udostępniono Polakom w mieście trzy kościoły: Św. Marii Magdaleny, Św. Antoniego oraz Katedrę w której brałam ślub. Lwów był nie wiele zniszczony przez wojnę, niestety po wojnie było to bardzo zaniedbane miasto.

Wraz z rodzicami Karolem i Teodorą, brat Leszek i pies Dżok przed domem we Lwowie. Rok 1938
Przyjazd do Szczecina

Przyjechałam do Szczecina 16 listopada 1956 roku. Tutaj  mieszkał już mój brat, który był zmuszony opuścić Lwów pierwszym transportem dla repatriantów. Podobnie jak mój ojciec należał do AK. Mój brat miał 16 lat jak wstąpił do AK. Rodzice bardzo przeżywali że opuszczają ukochany Lwów, ja również miałam podobne odczucie.
Moje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Szczecina były niezbyt przyjemne. Było ponuro, wszędzie gruzy, brzydki dworzec który sprawiał wrażenie jakiejś wiejskiej stacji kolejowej. Zamieszkaliśmy w przestrzennym i dość ładnym mieszkaniu w kamienicy przy ul .Śląskiej. Po to żeby trochę poznać miasto zamówiłam taksówkę i jeździłam poznając nowe miasto. Jeżdżąc po Szczecinie zmieniłam trochę zdanie, spodobały mi się gwiaździste place, zieleń, Wały Chrobrego. Bardzo lubiłam spacerować po Jasnych Błoniach i Parku Kasprowicza. Doceniłam to miasto, szybko zauważyłam że to miasto mądrze zaprojektowane, miasto z rozmachem.

Pani Leokadia z córką Małgorzatą Elżbietą w Szczecinie. Rok 1957
Z córką Małgorzatą Elżbietą w Szczecinie. Rok 1962

W Szczecinie  spotkało mnie najpiękniejsze wydarzenie. Urodziła się tutaj moja córka Małgorzata Elżbieta. Z czasem polubiłam to miasto, które rozwijało się i piękniało, ale w moim sercu na zawsze zostanie Lwów. Magiczne piękne miasto gdzie spędziłam tylko 20 lat.

Przy tworzeniu wspomnień wspierał autora publikacji wnuk pani Leokadii Michał Kowgier, który wybrał zdjęcia z rodzinnych albumów. XII 2017
                                                       
                                                                       
Pani Leokadia Gajb - AD XII 2017.


Prześlij komentarz

Nowsza Starsza