Sportowe Talenty: nie potrafię sobie wyobrazić wakacji bez odpoczynku w Moryniu nad jeziorem - rozmowa z Anną Grejman


O Ani Grejman i jej wielkich sukcesach na łamach naszego portalu wspominaliśmy nie raz. Między innymi np. o zmianie barw klubowych.

Jest ona młodą, utalentowaną siatkarką, pochodzącą z Morynia. Jej obecnym klubem jest Turecki klub Karayollari Ankara.

Ania Grejman urodziła się w 1993 roku w Szczecinie. Jest polską siatkarką grającą na pozycji przyjmującej. W 2012 toku otrzymała nagrodę za najlepszą przyjmującą Mistrzostw Polski Juniorek. W kadrze reprezentacyjnej zadebiutowała rok później pod koniec czerwca w meczu przeciwko Kubie (turniej o Puchar Borysa Jelcyna).

Żyjąc w świecie blasku fleszy, dziennikarzy, wywiadów niekiedy potrzebujemy wyciszenia. Czy Chojna i Moryń jest dla Ciebie takim miejscem? Czy jednak masz inne. 

Chyba za dużo powiedziane, nie żyję w świecie blasku fleszy, ale lubię wracać do tych miejsc. Tam się wychowałam i mam rodzinę, wiec jak tylko mam chwilę wolnego staram się spędzać z nimi jak najwiecej czasu, zazwyczaj w sezonie ciężko o chociaż dwa dni wolnego, więc głównie są to wakacje. A jezioro Morzycko jest najpiękniejsze jakie znam, nie potrafię sobie wyobrazić wakacji bez odpoczynku w Moryniu nad jeziorem. 

Najpiękniejsza polska sportsmenka: 15 kandydatek - z tego co się orientuję zajęłaś 6 miejsca. Według Ciebie zasłużenie? 

Na szczęście mój zawód nie polega raczej na byciu piękną. Po prostu nie uważam siebie za piękność. Traktuję to jako zabawę i to było miłe zaskoczenie, że ktokolwiek oddał na mnie głos. 

Przejdźmy teraz do Twojej kariery: kontuzja to "coś" co może spowodować załamanie, powiedzenie sobie "nie wyjdę z tego" "mam tego dość". Jak to było u Ciebie. Tym bardziej, że bylismy przed meczami eliminacyjnymi do Mistrzostw Europy. 

To był chyba najtrudniejszy okres w moim życiu. Przygotowujesz się do najważniejszego turnieju z sezonie, tyrasz 7 godzin dziennie na hali, poświęcasz zdrowie, czas i nagle wszystko się załamuje, cała praca idzie na marne. Jeszcze w najgorszym momencie, dzień przed wyjazdem na turniej eliminacyjny, nie ukrywam, że byłam w swojej najlepszej formie i drużyna na mnie liczyła, co jeszcze bardziej mnie bolało. Potem operacja, rehabilitacja i długi powrót do treningu. Oczywiście miałam takie myśli, zastanawiałam się czy wrócę do formy czy w ogóle do grania. Dla sportowca nie ma nic gorszego niż kontuzja. Ale miałam ogromną motywacje, wsparcie i dzięki temu wszystko wróciło na właściwe tory. Podpisałam, właściwie w ciemno, kontrakt z tureckim zespołem Karayollari. Nie wiedziałam co mnie tam czeka, nie znałam trenera, dziewczyn i tamtejszej ligi. Ale szybko się zaaklimatyzowałam, poznałam dziewczyny z drużyny, które ciepło mnie przyjęły. A awans do Sultanlar Ligi? To było zaskoczenie, nie sądziłam, że sezon tak się potoczy i zakończy takim sukcesem. 

W życiu każdego sportowca są najpiękniejsze i najgorsze chwile. Ta najgorsza to chyba kontuzja, którą przeszłaś. Jednak jaka jest dla Ciebie ta najlepsza chwila lub mecz. Czy może jeszcze czekasz na to? 

W ostatnim czasie? Awans z moim zespołem, Karayollari. Choć mam nadzieję, że jeszcze sporo takich chwil przede mną. 

Jak to jest mieć na plecach swój numer a przede wszystkim nazwisko. Znane nazwisko. Czujesz presję przed wyjściem na halę? 

Wszystko zależy od tego czy jest to reprezentacja czy klub. W reprezentacji, kiedy mam wystąpić z orzełkiem na koszulce to całkiem inne uczucie. Mam świadomość tego, że reprezentuję kraj, co jest wielkim wyróżnieniem i zaszczytem ale też o wiele większą presją. Wiem, że kraj, ludzie liczą na mnie i nie mogę zawieść. Ranga jest inna, granie w klubie nie cieszy się takim zainteresowaniem jak reprezentacja. I wygląda to trochę inaczej, oczywiście też jest presja ze strony klubu i kibiców ale to nasza praca, sezon trwa 10 miesięcy i czasem może jakiś mecz nie wyjść, coś może pójść nie po myśli i nie ma aż takich konsekwencji, bo gramy bardziej na swoje konto. 

W mediach głośno było o Twoim związku z Bartoszem Kurkiem. Jesteście bardzo szczęśliwą parą, czego nie ukrywacie. Nie boicie się również świata mediów aczkolwiek to Ty namówiłaś swojego partnera do założenia konta na Instagramie. Jak to było? 

Uznałam, że świat musi się dowiedzieć, jaki z Bartka świetny gość. A poważnie to Bartek jest skromny i nie lubi takich rzeczy, wolałby wykonywać swoją pracę bez tego całego świata mediów ale przekonałam Go, że w dzisiejszych czasach media społecznościowe to nieodłączna cześć życia. Każdy ma Facebooka czy Instagrama. Ludzie mogą Cię poznać od prywatnej strony, widzą, że jesteś nie tylko znanym sportowcem ale przede wszystkim człowiekiem. Dobrze jest też mieć wokół siebie ludzi, którzy cię wspierają i kibicują. I sam feedback, kiedy wrzucisz zdjęcie, a ktoś napisze coś miłego albo zabawnego, po prostu fajna sprawa. 

Pytanie na koniec: Wpierw chciałbym pogratulować związku z Bartoszem Kurkiem, wcześniej nie było okazji i zapytać: czy polubił on nasze rejony? Co mu się najbardziej podoba i co mu pokazałaś?

Gratulacje? To chyba żaden sukces;) Jak już mówiłam wcześniej nie mamy za dużo czasu na odwiedziny ale jak już się zdarzy taka okazja to lubimy się nudzić, po prostu siedzimy w domu, ewentualnie spacer z psem po lesie. Może następnym razem będzie więcej czasu na jakieś większe zwiedzanie.

Bohaterami wcześniejszych artykułów z cyklu "Sportowe Talenty" byli już: Weronika Stefaniuk z Gryfina, Jakub Kokiel z Mieszkowic, Ola Kwiecień z Gryfina, Oskar Surowiecki z Chojny, Julia Sanecka z Gryfina, Łukasz Zakrzewski, Jakub Iskra, Kaja i Dzesika Gajowskie z Bań, Dominik Andrzejewski z Mieszkowic, Aneta i Justyna Jaz z Chojny oraz Adam Tracz.

Poszukujemy sportowych talentów, ludzi z marzeniami i celami? Chętnie z Wami porozmawiamy, zapraszamy do kontaktu na adres: redakcja@chojna24.pl

fot. facebook/Anna Grejman
Redakcja

Prześlij komentarz

Nowsza Starsza